wtorek, 24 marca 2015

Przywitanie wiosny :-)

Przyszła...



Czekałam na nią z kawą w ogrodzie jak zawsze...może w mało eleganckim stroju, w rękawicach, z grabiami, ziemią pomiędzy włosami i za paznokciami. 

Chyba tak, jak na prawdziwą ogrodniczkę przystało?

Miałam obawy, że przegapię jej nadejście. Ostatnio mój wolny czas rozdzielam pomiędzy planowaną budowy, pracownią- wszak do Wielkanocy zostało naprawdę niewiele czasu
i negocjacje sąsiedzkie ;-) 

Nawet nie przypuszczałam, że owe negocjację mogą się okazać takie trudne. 
Mieszkanie w "bliźniaku" jednak do łatwych nie należy....
Ot sztuka sąsiedzkiego kompromisu ;-) nie zawsze łatwa, kiedy  trzeba podejmować wspólne decyzje, dochodzi do przeróżnych spięć.

Jednak się udało :-)



Nadeszła cichutko...nawet powiewy wiatru jakby nagle ustały
...przyszła w towarzystwie błękitu i ciepłych promieni słońca. Czegoż można chcieć więcej?

Przyodziana w zieleń i klasyczną, jak zawsze elegancką, biel. 
Idealne zestawienie wzbogacone o frywolny element pt. grochy. 
Grochy, czy groszki?...czy to ważne? 

Na sam ich widok usta składają się w uśmiech :-)


Długo zastanawiałam się nad kolorem wiosennych aranżacji...biłam się z myślami jak będzie grać chłodna biel z ciepłą tarrakotą i soczystą zielenią. 

Jednak efekt przeszedł moje oczekiwania :-) 

Jestem bardzo zadowolona z tego jakże eleganckiego połączenia. 
Mieszanka fiołków ogrodowych potocznie zwanych bratki, bez których nie wyobrażam sobie wiosny u siebie, Narcissus Bridal Crown (potocznie zwanych przeze mnie "pyszczkami"), 
obłędnie pachnących szafirków, które przywołują wspomnienia z dziadkowego ogrodu i klasyki gatunku czyli formowanych bukszpanów. 
U mnie jeszcze przed zabiegiem podstrzyży, panoszące się przymrozki nakazują trzeźwo myśleć. 

Jeszcze chwila i będzie idealnie ;-)








I jak tu nie czekać? jak tu nie wyglądać? jak tu nie cieszyć się z jej nadejścia?




Co roku zdarza się ten cud, powraca do Nas, natura budzi się ze snu a w Nas rosną nowe Nadzieje. 

Wyrastają źdźbła traw, kwitnie kwiat a mnie w głowie kiełkują marzenia.

Niezmiennie dziwi mnie ten fakt i w zachwyt wprawia szczery, że wiosną łatwiej dobrym być, przyjaźnią i dobrocią się dzielić. 




Myśli mieć jaśniejsze...wszak kiedy jak nie teraz wszystko staje się łatwiejsze?

P.S. Czy Wy również widzicie tą zieloną poświatę na trawniku? 
Drobiazg a cieszy :-) 


1 komentarz:

  1. Ależ pięknie napisałaś o przyjściu wiosny. Czytając ten tekst i oglądając przepiękne zdjęcia buzia uśmiecha się od ucha do ucha :))
    Ja jeszcze nie mam brateczków, koniecznie muszę się wreszcie po nie wybrać, zawsze dużo wcześniej już rosną w donicach, a w tym sezonie jakoś z niczym się nie wyrabiam...
    Pozdrawiam cieplutko, Agness:)

    OdpowiedzUsuń