Nastał spokój...może pozorny ale mimo wszystko spokój, którego ostatnio mi tak brakowało.
O ile żyłoby się nam lepiej, radośniej, szczęśliwiej gdybyśmy do wielu spraw zaczęli podchodzić bez zbędnych emocji. Chciałabym, aby każdy potrafił odczytywać wszystko w poprawny sposób, pewne wydarzenia umiał okraszać szczyptą dystansu, bez paniki podejmować stosowne kroki. Nie należę do osób, które robią burzę w szklance wody i panikują kiedy coś nie idzie po ich myśli. Staram się przyjmować wszystko tak jak naszykował mi los i ważyć swoje siły w walce o szczęście.
Czy kiedy widzimy problem, zastanowiliśmy się aby raz, że życie przecieka nam przez palce? Przecież czas nie robi postojów, pędzi a nam uciekają drobnostki z których składa się Nasze życie- przyjemne chwile, codzienność, która daje nam szczęście.
Każdy z Nas do czegoś dąży ale czy zawsze te zabiegi są słuszne? Czy tak naprawdę więcej znaczy dokładniej, inteligentniej, szczęśliwiej?
Przecież każdy z Nas ma prawo do szczęścia, chociaż nie do końca rozumiem ludzi dla których jednego dnia szczęście ma inny wymiar a drugiego dnia przestaje mu to już wystarczać. Nowe pomysły a może czasem wymysły przeradzają ludzi w ekstremalnych wędrowców, którzy ciągle patrzą w górę i z tęsknotą wypatrują szczytu...czy to wyścig szczurów?
Nie chcę, nie mam ochoty w tym uczestniczyć. Cieszę się życiem, nie żyję w ciągłym napięciu, uczucie złości i niespełnienia jest mi obce.
"Oprócz błękitnego nieba, nic mi więcej nie potrzeba..."
Mam to co mam, osiągnęłam w życiu to co osiągnęła, jestem dumna z tego kim jestem, gdzie żyję i co robię.
To co złe zostawiam w tyle, liczę siły na zamiary i nie lubię przerostu formy nad treścią. Może takie myślenie dla innych jest obce...jednak zawsze będę powtarzać, że w każdej chwili powinniśmy być sobą, abyśmy mogli spojrzeć w lustro i z czystym sumieniem powiedzieć o sobie...widzę szczęśliwego człowieka.
Nie ma nic gorszego od kreowania życia pod dyktando innych a w rzeczywistości zatracanie siebie.
Pogoda ostatnio odzwierciedla moje nastroje. W ogrodzie zapanowała cisza...ni to zima, ni to wiosna a więc może powrót jesieni?
Szarość z przebłyskami słońca i lazuru a w tle błyszczą one...zastygłe, pełne uroku, grają jedną
z najpiękniejszych melodii.
Ukochane hortensje przeszły w fazę ażurowych witraży...
a zestawienie zaschniętych traw, chłodu metalu oraz ciepła terakoty o tej porze roku działa na mnie niezwykle kojąco.
Pozostawajmy wierni sobie i wyczekujmy nowego...
Agnieszka sentymentalistka ♡